W piękny, ciepły sierpniowy dzień spacerowałam z Piotrusiem po parku, kiedy zadzwoniła moja siostra, aby poinformować mnie o konkursie na wzór dziergany organizowanym przez Dresówka.pl. Za każdy sprzedany metr zaprojektowanego zarobi się 1 zł, który będzie można przeznaczyć na zakup rzeczy w sklepie. Było to dla mnie średnio atrakcyjne, ponieważ nie znam się na szyciu i nie mam pojęcia o projektowaniu tkanin, ale moja siostra zaczynała wkręcać się w ten temat, więc uznałam, że warto zaryzykować. Prawdopodobnie mój projekt i tak nie przejdzie, ponieważ nie mam pojęcia o tworzeniu tekstyliów i nigdy wcześniej tego nie robiłam.

Wróciłam do domu i szybko zapomniałam o konkursie. Minęły dwa dni. Miałam wolny piątkowy wieczór i wtedy sobie o nim przypomniałam. Oglądając film z mężem, naszkicowałam pandy, bo to jedno z moich ulubionych zwierząt. Poza tym inspirujące było to, że mogłam ograniczyć się do czterech kolorów; pandy mają dwa kolory, biały i czarny, więc zostały mi jeszcze dwa pozostałe do wyboru. Po dwóch godzinach spędzonych z pandami, w końcu otrzymałam gotowy produkt, który od razu wysłałam. W przypadku braku odpowiedzi w najbliższym czasie lub niezadowolenia z otrzymanej informacji zwrotnej, moim planem awaryjnym był Graphicriver, gdzie mogłabym sprzedać mój wzór.

W poniedziałek otrzymałam e-mail z informacją, że projekt, ku mojemu zaskoczeniu, został zaakceptowany przez całe jury. Kilka godzin później otrzymał on również ponad 150 polubień na fanpage’u Dresówki. Byłem jeszcze bardziej zaskoczona, gdy w ciągu kilku dni projekt został wyprzedany. Po miesiącu sprzedaż przekroczyła 1000 metrów. Wystarczyło mi to na zakup dzianin i akcesoriów do szycia za 1000 złotych (nieźle jak na osobę nie szyjącą ;)). Dzięki temu moja siostra jest ogromnie zadowolona, a nasze dzieci mają teraz mnóstwo nowych ubrań.

Dlaczego się tym dzielę? Nie po to, żeby się chwalić (już to zrobiłem na Facebooku, mówiąc o moim nowym wzorze).

Przyjrzyj się połączeniom między tymi wydarzeniami.

Tak, jestem graficzką komputerową, jednak nie projektuję i nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby to robić. Moja wiedza na ten temat była praktycznie zerowa. Nie jestem zbyt dobrą krawcową, więc perspektywa, że sama wezmę udział w tym konkursie też była nikła. Nagroda średnio spełnia moje wymagania, więc gdyby nie moja wyjątkowa inspiracja pandami, nie spróbowałbym. Podsumowując: szanse, że wezmę udział w tym konkursie, były niewielkie, ale ponieważ nie miałam nic do stracenia, zaryzykowałam.

To doświadczenie było cenne i wiele się nauczyłem.

Mimo że nie zarabiam bezpośrednio na tym wzorze, stał się on bestsellerem ze względu na pandy, co prawdopodobnie zwiększyło sprzedaż spodni dresowych. Sklep zyskał dobry wzór niewielkim kosztem, ale gdybym sama sprzedawała go na przykład na licencji, prawdopodobnie zarobiłbym 30 razy więcej.

Z innej perspektywy, gdyby nie Dresówka, nie odkryłabym, że mogę projektować wzory i że jest to świetna zabawa. Dzięki pandom zaczęłam zgłębiać tę dziedzinę i otrzymałam już swoje pierwsze zlecenia na projekty wzorów. Miło jest widzieć w Internecie więcej ubrań ze wzorem pand. Również dzięki temu konkursowi moja siostra ma teraz stały dopływ tkanin, z których robi Piotrusiowi super spodenki, czapki, kominy, bluzy, legginsy… itd.

Jak widzisz, jest to całkiem proste. Nie odrzucaj więc pochopnie okazji, która pojawia się na twojej drodze, ponieważ uważasz, że nie będzie dla ciebie korzystna. Może być dla Ciebie idealna, tylko jeszcze o tym nie wiesz. Podejmowałam się różnych projektów w dziedzinach, o których wcześniej nie miałam pojęcia. Wszystko to, aby zmusić się do szybkiego uczenia się i poszerzania swoich umiejętności. Na przykład, mimo że nie jestem programistką, tworzyłam gry we flashu. Ponadto, mimo że na studiach nauczyłem się tylko podstaw animacji, to i tak je stworzyłem. Ogólnie rzecz biorąc, okazało się to dla mnie przyjemne, a po jednym takim zamówieniu przyszły następne.

Życie jest nieustannym źródłem niespodzianek. Nigdy nie wiesz, jaka nieprzewidziana decyzja będzie miała wpływ na Twoją karierę i przyszły rozwój. Nie jestem pewien, czy oglądałaś serial TVN „Singielka”. Elka, główna bohaterka, pracuje w portalu internetowym jako researcherka. Szef zlecił jej napisanie artykułu na temat szkolenia z zakresu coachingu, w którym uczestniczyła. Napisała świetną pracę, ale niezgodną z oczekiwaniami pracodawcy. Zdjęli ją więc ze strony głównej. Elka nie chciała, by artykuł zniknął z sieci. Po ponownym opublikowaniu artykuł Elki szybko stał się popularny, otrzymując setki wejść i komentarzy. Dzięki niemu dostała nawet swoją własną kolumnę w portalu. Gdyby jednak odpuściła, straciłaby okazję do awansu i zdobycia lepszej pracy.

Nie bój się szans, które daje ci los. To tak jak z rozszerzaniem diety u dziecka. Niektóre wymagają większego wysiłku, inne tylko odrobiny pracy, ale zawsze warto zaryzykować. Możesz potencjalnie nic z tego nie uzyskać. Nawet jeśli tak będzie, to zdobędziesz wiedzę, biorąc udział w konkursach, zakładając bloga czy zapisując się na szkolenie, o którym nie myślisz, że będzie dla Ciebie odpowiednie, a jednak coś w środku Cię do niego skłania. Masz bardzo mało do stracenia. Ta zasada leży u podstaw sukcesu wszystkich telewizyjnych talent show. Ci, którzy zostali zwycięzcami w Masterchefie, The Voice of Poland i innych tego typu programach, zrobili pierwszy krok i zaryzykowali wszystko, choć nie wiedzieli, czy mają szansę na wygraną.

Podsycaj małe płomienie w twoim życiu, aby stworzyć szalejące inferno. Naoliw trybiki, które wprawiają w ruch całą maszynę. Mały wysiłek może przerodzić się w coś wielkiego.