My, kobiety, matki, często jesteśmy nauczone tego, by dbać przede wszystkim o innych. Wychowujemy dzieci, mężów, zajmujemy się domem, zostawiając swoje przyjemności na koniec.
W głowie się nie mieści, żeby zostawić to wszystko i wyjechać na tydzień w Bieszczady. Albo żeby olać stertę prania i zwyczajnie poleżeć na kanapie. Rozwijając się zawodowo, żyjesz z łatką tej, która „wybrała karierę”. Bo przecież trzeba wybrać. Twoja główna życiowa rola to teraz „matka” i wszystko musisz pod to podporządkować.
A ja na pierwszym miejscu stawiam siebie. Egoistycznie? No i dobrze!
Robię to dla siebie
Dużo pracuję. Cały czas coś robię i uwielbiam to. Robię to dla siebie.
Szukam w życiu przyjemności i oddaję się im bez wyrzutów sumienia. Robię to dla siebie.
Zamykam się w łazience i dolewając gorącą wodę do wanny, leżę w niej przez godzinę z książką i lampką wina. Robię to dla siebie.
Znajduję czas na ulubiony serial i ciekawą książkę. Robię to dla siebie.
Poświęcam dużo uwagi rozwojowi osobistemu, szkolę się i rozwijam. Robię to dla siebie.
Szaleję i wygłupiam się z moim dzieckiem. Robię to dla siebie.
Zamawiam pizzę, gdy nie chce mi się gotować. Robię to dla siebie.
Złe matki
Miesiąc temu, rozmawiając z moją blogowo-internetową koleżanką Highmom, spontanicznie zarezerwowałyśmy pokój w Zakopanem, żeby wyskoczyć tam na weekend z samymi dziećmi. Miałyśmy akurat jednocześnie focha na mężów, więc specjalnie zaplanowałyśmy wyjazd bez nich. Zrobiłyśmy to dla siebie. Foch przeszedł szybciej, niż się pojawił, ale pomysł nadal był dobry, więc w zeszły czwartek spakowałam torby, wzięłam Piotrusia i pojechaliśmy poznać osobiście Kasię i Adasia. Spędziliśmy we czwórkę niesamowity weekend w górach. Chłopcy się bardzo polubili, a my odkryłyśmy, że jesteśmy prawdziwie bratnimi duszami.
W ten weekend byłyśmy w stu procentach sobą. Wrzuciłyśmy na luz i ze śmiechem odkrywałyśmy, że wyznajemy te same standardy i obie jesteśmy „złymi matkami”. Bo myślimy też o sobie, nie tylko o dzieciach. Bo rozwijamy swoje kariery. Bo lubimy zrobić sobie przerwę od życia. Bo pozwalamy dzieciom zjeść paluszki na kolację i iść spać o 22:30. Bo włączamy im maraton „Psiego Patrolu”, żeby w spokoju obejrzeć film. Robimy to dla siebie. To takie wyzwalające, poznać kogoś, kto ma tak samo.
Szczęścia szukaj w sobie
Szukając w życiu szczęścia, trzeba zacząć od siebie. Nie ma innej drogi. Musisz szukać tego, co sprawia Ci przyjemność i robić to dla siebie. A na tym już cały świat skorzysta. Jeśli czujesz, że potrzebujesz przerwy, zrób to. Wyjedź gdzieś na weekend, z dzieckiem, bez dziecka, z koleżanką albo z mężem. Jeśli brakuje Ci wyzwań, poszukaj ich. Mamy jedno życie, a odpowiedzialność wielką. Rób więc wszystko, żeby żyć w zgodzie ze sobą i nie patrzeć na to, co ludzie pomyślą. Znajdź swoją bratnią duszę, przy której będziesz mogła być zupełnie sobą. Taką, której możesz powiedzieć, że masz dość, a ona nie oceni, tylko przyjedzie z butelką wina. Taką, przy której możesz zwyczajnie ponarzekać bez poczucia wstydu i zażenowania. Pozwól sobie czasem na bycie „złą matką”, tą, która myśli o sobie. Bo będąc sobą, życie jest łatwiejsze. A będąc szczęśliwą, ułatwiasz życie ludziom z Twojego otoczenia.
Nie czekaj na niczyje pozwolenie. Słuchaj swojej intuicji i rób to dla siebie. Świat oczekuje od Ciebie, że będziesz idealną matką, przygotowującą kanapki w kształcie postaci z Krainy lodu, a Twój dom będzie wyglądał jak żywcem wyjęty z pisma wnętrzarskiego. Presja jest ogromna, a sensu w tym żadnego. Nikt nie będzie Ci przydzielał dodatkowych punktów za bycie perfekcyjną. Tak naprawdę każda z nas jest złą matką, tylko niektóre lepiej się z tym ukrywają. A ja się nie ukrywam. Ja jestem z tego dumna. I robię to dla siebie. Bo wiesz, co jest jeszcze trudniejsze, niż wychowywanie małego człowieka? Udawanie, że wcale nie jest ciężko.
Zdjęcia autorstwa najwspanialszej fotografki na świecie – Katarzyny Straube-Czyż.