Nigdy nie jadłam konfitury z jarzębiny, ani nawet jarzębiny w jakiejkolwiek postaci. Mój mąż robił z niej pyszną (podobno) nalewkę, ale niestety nie było mi dane spróbować, bo przypadło to na okres ciążowo-karmieniowy. W tym roku stwierdziłam, że jarzębina jest moja i coś z niej wyczaruję.
Jarzębina jest królową jesieni. Idealnym dla niej kompanem jest jabłko. Z tego połączenia powstała pyszna konfitura jarzębinowo-jabłkowa :) Nie jest to słodki dżemik, którym można posmarować kanapkę dla dziecka, raczej idealny dodatek do mięs i serów. Coś na kształt żurawiny. W smaku konfitura jest słodka, jednak przebija się lekka nuta jarzębinowej goryczki. Tak właśnie smakuje jesień :)
Jarzębinę należy zebrać po pierwszych przymrozkach, ponieważ mróz niweluje jej gorycz. Jeśli nie mamy takiej możliwości, to trzymamy ją przez przynajmniej 2-3 dni w zamrażarce.
Składniki
- 1kg dojrzałej jarzębiny
- 1kg jabłek
- 500g cukru
- 1/2 szklanki wody
Przygotowanie
Jarzębinę płuczemy, sparzamy wrzątkiem i odstawiamy na 5 minut. Odsączamy owoce i przekładamy do garnka. Wlewamy wodę i gotujemy pod przykryciem aż owoce zaczną pękać, czyli około 30-40 minut. Wtedy wsypujemy cukier i dalej podgrzewamy na wolnym ogniu, aż cukier się rozpuści. Od czasu do czasu mieszamy, ale delikatnie.
Jabłka myjemy, obieramy, kroimy w drobną kostkę. Dodajemy je do gotującej się jarzębiny. Gotujemy, aż owoce staną się szkliste.
Gotową konfiturę przekładamy do przygotowanych, umytych słoiczków. Słoiki zakręcamy, odwracamy do góry dnem i odstawiamy do wystygnięcia. Pasteryzacja nie jest konieczna.