W piątkowy wieczór, tuż przed wyczekanym wyjazdem nad morze, złapałam się na tym, że tyram do nocy, ostatkiem sił, a przecież wcale nie muszę.
Zawsze przed urlopem cisnę do oporu, żeby pozamykać wszystkie bieżące projekty i z czystym sercem odciąć się od pracy. Nie mówię, że zostawiając laptopa w domu, to tak jakbym sobie rękę odcięła i zostawiła, ale przynajmniej ze świadomością, że wszystko jest pod kontrolą. No i tak w ostatnich dniach przed urlopem kończyłam te projekty, a moje ambitne plany obejmowały jeszcze ze dwa dodatkowe wzory. Głowa już pękała mi z przemęczenia, bo przez ostatnie tygodnie narzuciłam sobie niezłe tempo. Włączyłam do pracy muzykę i słuchając siódmy raz piosenki „100” Sound’n’Grace pomyślałam sobie: „A w dupie z tym!”.
Za czym tak gnasz? Po co Ci to?
Gdy uwielbia się swoją pracę, granica między zaangażowaniem a pracoholizmem jest bardzo cienka. Ja ją notorycznie przekraczam, miewam takie okresy, że to się już chyba powinno leczyć ;) Bo zawsze chcę jak najwięcej, jak najlepiej i nie mogę przestać myśleć o pracy. Potem potrzebuję solidnego resetu, urlopu, ale takiego prawdziwego, z dala od domu, kompletnie bez myślenia o biznesie.
Piosenkę Sound’n’Grace każdy może rozumieć na swój sposób. Może być wołaniem do tych, którzy obsesyjnie poświęcają się swojej zawodowej pasji, dla tych którzy obok pracy i rodziny nie mają czasu dla siebie albo dla tych, którzy zatracają się w pracy niekoniecznie ich marzeń, mając nadzieję, że jeszcze przyjdzie czas na spełnienie.
Do mnie ta piosenka wołała:
Ej no, weź trochę odpuść, co?
Czasem przepracowuję się na swoje własne życzenie. Bo zawsze wydaje mi się, że mogę jeszcze więcej, że przecież dam radę i biorę sobie na głowę, ile się tylko zmieści. A przez dłuższy czas nie da się tak ciągnąć. A raczej da się, ale potem trzeba to odchorować.
Swój czas weź w garść
Swój czas trzeba umieć trzymać w garści i dysponować nim tak, żeby ładnie, proporcjonalnie sumował się do tych 100 procent. Wszystko jest ważne – praca, rodzina i czas na odpoczynek, a o tym ostatnim często się zapomina. Więc za czym tak gnasz? Po co Ci to? ;)